12:57 0 Comments A+ a-


"Dlaczego każdy sklep czy biuro w tym kraju są zamykane na 4,5-godzinną przerwę na lunch w samym środku popołudnia? 
Dlaczego w domach są trzy różnego typu gniazdka elektryczne i gdy chcę coś podłączyć do prądu, wtyczka nie pasuje do żadnego z nich? 
Wreszcie, jak to się dzieje, że gdy pytasz Włocha o którąkolwiek z tych rzeczy, patrzy na ciebie jak na wariata?"
     Książka przywędrowała do mnie za pośrednictwem mojej mamy, która pożyczyła ją od swojej koleżanki z pracy. Mama pomachała mi książką przed nosem i powiedziała, że jak chcę to mogę przeczytać. Kiwnęłam głową, ale jakoś bez przekonania. Mam przecież tyle książek czekających w kolejce do przeczytania, nie potrzebna mi jeszcze jedna. Jednak za każdym razem, gdy zasiadałam w fotelu, mój wzrok padał na grzbiet tej książki, a ja poważnie zaczęłam myśleć o chociażby napoczęciu jej, by sprawdzić, czy jest równie smaczna, co jej okładka. Po kilku dniach mentalnej batalii, chwyciłam książkę w ręce i pozwoliłam się porwać w zwariowaną podróż do (jak się okazuje, nie zawsze) słonecznej Toskanii.
     Lata świetności Phila Dornana (polskim widzom powinien być znany serial "Cudowne lata", do którego napisał scenariusz) już dawno minęły. Niegdyś rozchwytywany, dzisiaj ma problemy ze znalezieniem kupca na swoje scenariusze. Hollywood wyniszczyło go niemal doszczętnie, jednak na ratunek przychodzi jego żona, rzeźbiąca na zlecenie we Włoszech, która rozradowanym głosem informuje przez telefon męża, że właśnie kupiła trzystuletni domek (który okazuje się być prawdziwą ruiną) w Toskanii. Tak rozpoczyna się największy koszmar w życiu Phila Dornana, który (jak się łatwo domyśleć) sprawia, że ten na nowo odkrywa uroki życia i znajduje swoje miejsce na ziemi (no i przy okazji zakochuje się we Włoszech).
     Późna jesień okazała się idealną porą na czytanie tej książki. Za oknem hula wiatr, deszcz wali niemiłosiernie w szyby, a ja siedzę pod kocem i czytam o słonecznej Toskanii. Za każdym razem, gdy otwierałam tę książkę, miałam wrażenie, że malutka cząstka toskańskiego słońca przenika do mojego pokoju i rozświetla, ociepla ponurą rzeczywistość polskiej jesieni.
     Phil Dornan pisze o Toskanii z lekkim przekąsem i ironią. Czasami ma się wrażenie, że książkę napisał zgryźliwy tetryk, który ponad wszystko nienawidzi zmian. Przez lata przyzwyczajony do luksusów Ameryki, gdzie wszystko można dostać od razu, zderza się z całkiem inną kulturą i rzeczywistością, w której wszystko robi się raczej powoli i bez typowego amerykańskiego pośpiechu. Stopniowo jednak jego serce otwiera się na jowialnych Włochów, a sam Phil Dornan stwierdza, że ten mały domek, który przysporzył mu tyle kłopotów i niemal zniszczył jego małżeństwo, to miejsce, w którym  chce się zestarzeć. Przy okazji przechodzi przemianę ze zgryźliwego Amerykanina we Włocha, dla którego każde wydarzenie jest okazją do świętowania.
     Książka jest napisana wyjątkowo lekko, jest przezabawna i czyta się ją raz dwa. 80% tej książki przeczytałam w jeden dzień (pamiętny dzień). Książka okazała się być znakomitym kompanem podróży do Poznania i z powrotem do Szczecina, a także wyjątkowo sympatycznym umilaczem czasu, podczas gdy obozowałam na niezbyt wygodnych ławkach w Collegium Novum. Lektura tej książki sprawiła, że o Włoszech zaczęłam marzyć jeszcze intensywniej. Włochy oczami Phila Dornana to kraj, w którym co prawda bez znajomości i lisiej przebiegłości możesz sobie załatwić tylko odciski na stopach, ale pełen życzliwych ludzi, którzy z chęcią przyjmą ciebie do la familia.
     Historia przedstawiona w książce zdaje się być zbyt piękna, wszystko kończy się idealnie, a Phil wraz ze swoją żoną Nancy żyją długo i szczęśliwie, jak w jednej z bajek Disneya. Może Phil Dornan pokręcił kilka kwestii by wyglądały bardziej atrakcyjnie, wygładził ostre kanty, pominął kilka kwestii aby jego historia po prostu zachwycała i inspirowała. Może...może... Książce nie można jednak odmówić wdzięku i pewnej magii, która sprawia że zaczynamy wierzyć, że wszystko jakoś się ułoży.


          Happy end: 5/5
          Włoskie jedzenie: 5/5
          Zgryźliwość : 4/5